Było to miłe uczucie, lecz chwilę potem przybiegł mój zwiadowca mówiąc:
- Sandero, wrogowie na horyzoncie!
- Dziękuję. - odpowiedziałam i pobiegłam.
Charlie został sam, ale za chwilę do nas dołączył. Niestety mój ojciec wszedł z innymi wilkami na nasze środowisko i powiedział:
- córeczko moja, słońce.... nie chcę aby były między nami konflikty...
- Tato ty to zacząłeś. - powiedziałam patrząc na niego.
- Dlatego nie chcę ci zniszczyć watahy....
- O co ci chodzi? - zapytałam ze zdziwioną miną.
- Masz wyjść za mojego ulubieńca albo będzie wojna. - powiedział dumnie.
- Ale... dobrze spotkajmy się jutro rano nad rzeką. - powiedziałam.
- Sami. - powiedział odwracając się.
Gdy wszyscy poszli od razu pobiegłam do jaskini. Nie chciałam by moja wataha była zagrożona. Musiałam wyjść za innego wilka, którego nie znałam...
Charlie?